– Parę dni temu, zupełnie niespodziewanie nastąpił zwrot, jeśli chodzi o sojuszników i wrogów walczących między sobą na Bliskim Wschodzie. Mam na myśli Turcję, która jest znanym rozgrywającym sytuacji na Bliskim Wschodzie, ale już w innej konfiguracji. Członek NATO, wieloletni sojusznik właściwie bez konsultacji z innymi członkami, zaczyna romans z krajami, które również uczestniczą w walce na Bliskim Wschodzie, ale nie są po stronie Europy i NATO – powiedziała prof. Danuta Chmielowska z Uniwersytetu Warszawskiego, turkolog.
Zdaniem prof. Chmielowskiej Arabia Saudyjska pod względem religijnym odgrywa dużą rolę na Bliskim Wschodzie, zaś proces propagowania islamu trwa już od dłuższego czasu. Według niej, wywiera on również wpływ pod względem kultury, ponieważ kultura muzułmańska jest priorytetem ze względu na to, że jest to przeciwieństwo kultury zachodniej, która również została głęboko wchłonięta przez niektóre kraje arabskie. – Interesy Arabii Saudyjskiej są charakteru politycznego i wojskowego. To ta sprawa, z którą władze się nie obnoszą, nie dyktują oficjalnie pewnych posunięć, ale my specjaliści rozumiemy, że chodzi o głębokie przemiany. Prócz tego mamy jeszcze Iran, który ma swoje interesy, a nie jest to biedny kraj – stwierdziła.
"Chiny oficjalnie nie deklarują swoich posunięć"
Według wykładowcy UW, to, co się dzieje obecnie na Bliskim Wschodzie, to nie jest wojna religijna, ani wojna dwóch odłamów islamu, ponieważ ma ona inny charakter. Jej zdaniem, co prawda religia wchodzi w grę, ale główną motywacją są polityczne zapędy. – W islamie dżihad, czyli dążenie do rozprzestrzeniania islamu, jako religii jest niezwykle silne i w zasadzie wpisuje się w powinności muzułmanina (…) Chiny oficjalnie nie deklarują swoich posunięć, ani pomocy i wsparcia Europie, ani siłom arabskim, ale mają swój program udziału, może nie tyle politycznego, ile biznesowego – dodała.
Więcej na
telewizjarepublika.plFoto: telewizjarepublika.pl