Sezon wakacyjny, zwany też ogórkowym trwa. I kiedy my cieszymy się kanikułą, dla mediów, jest to trudny czas. Wspominałem już o tym, (chociaż tylko pobocznie) w poprzednim artykule „Rzecz o szkodniku”. Życie społeczne latem zwalnia (w każdym obszarze, politycznym również) i niełatwo w taki czas o atrakcyjne tematy.
Media, swe materiałowe braki potrzebne do każdego wydania, często i nad wyraz chętnie, (co zaraz spróbuję pokazać) nadrabiają treściami epatującymi ludzkim nieszczęściem. Więcej jest wtedy relacji z różnych przykrych zdarzeń, z wypadków przede wszystkim drogowych, których (mówią o tym statystyki) w lecieniestety przybywa. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wypadki są często takim tematem, który bez specjalnego dziennikarskiego wysiłku – gotowy, sam spada jak z nieba i który łatwo może być przysłowiową „zapchaj dziurą”. Bo jeśli nawet życie niesie - a niesie w tym okresie więcej przykrych zdarzeń, to media poświęcają im proporcjonalnie dużo więcej uwagi niż uczciwie na to zasługują. I nie ukrywam, że inspiracją do napisania tych kilku zdań była właśnie taka moja wizyta – co nie oznacza, że jedyna - na portalach internetowych naszych lokalnych mediów.
Przyznam, że towarzyszyło temu specyficzne przeżycie, bo już z samych tytułów można było odczytać ludzkie nieszczęście. Czarnych tytułów była tam cała masa, jakby nasze codzienne życie społeczne składało się w zdecydowanej większości z nieszczęść, a dobro było mocno deficytowe. Na dowód przytoczę kilka tematów tamtego - ogórkowego przekazu - zaznaczając, że są to artykuły tylko z jednego dnia. Nasze, lokalne media donosiły w nich np. o: czterech osobach, w tym ciężarnej 32-letniej kobiecie oraz dwójce dzieci, których karetki zabrały do szpitala po karambolu, czy o groźnym zderzeniu, po którym samochód uderzył w blok. Inny tytuł informował o wypadku w gminie Krasocin, gdzie po zderzeniu z ciężarówką, osobówka się zapaliła.
A jeszcze inne krzyczały: „Dwie osoby w szpitalu po zderzeniu dwóch aut”, czy też „Tragedia na budowie S 7 w Tokarni, nie żyje kierowca ciężarówki” Można było znaleźć tam jeszcze inne, jak ten o zdarzeniu w Pomykowie, gdzie: bus uderzył w ogrodzenie, czy też takie tytuły: „Sześć osób w szpitalu”, oraz „Nastolatka potrącona na pasach w centrum Kielc”.A jakby lokalnych nieszczęść było wciąż za mało, to uzupełniono je o zdarzenie spoza regionu pod tytułem: „5 osób zginęłoa 8-letnia dziewczynka została ciężko ranna w wypadku w Wielkopolsce”. Wiadomości o nieszczęściach drogowych to duża, ale tylko część złych wiadomości, bo w tym dniu lokalne media dorzuciły do tamtych jeszcze tytuły z innej beczki, ale utrzymane w podobnym czarnym tonie jak: „Kielce: kolejna profanacja cmentarza żołnierzy radzieckich”, oraz „Wypadek podczas prac polowych. Dziecko przysypane tonami zboża” czy wreszcie: „Mężczyzna wyszedł z domu i nie mógł wrócić. Szukało go 50 policjantów”. Tak jak pisałem wcześniej nawet laik spostrzeże, że media szczególnie w okresie ogórkowym, zapewne z ograniczonej ilości przyjemniejszych tematów, idą na łatwiznę (często przekraczając miarę) i serwują tematy pierwsze z brzegu, jak te powyżej. Dodatkowym tego powodem jest sama specyfika mediów i fakt, że ludzkie nieszczęście jest tam towarem, który się dobrze sprzedaje.
Dlatego media, co zrozumiałe lubią epatować nieszczęściem, ale wszystko powinno mieć swoje granice i proporcje. A źle się dzieje, gdy medium staje się monotematyczną (co starałem się pokazać) kroniką nieszczęśliwych wypadków. Mediom, które tak przedstawiają nasz świat, można zarzucić: po pierwsze, że idą na łatwiznę, po drugie o żerują na ludzkim nieszczęściu a po trzecie, że taki przekaz bardzo nieprawdziwie opisuje nasz świat.
Mieczysław Gójski
www.solidarnosc-swietokrzyska.pl