Nie rozpieszczają nas w tym sezonie nasi reprezentanci w dyscyplinach zimowych. Nie widać w czołówce biegaczek Justyny Kowalczyk, nasze biathlonistki pudłują, a skoczkowie fruwają nisko i lądują blisko. Rosnącą jak morska fala armię krytykantów pragnę uspokoić – w tych wynikach nie ma nic złego ani nieprzewidywalnego.
Rok 2016 jest bowiem dla narciarzy klasycznych szczególny. Nie ma w nim żadnej wielkiej imprezy (poza mistrzostwami świata w lotach narciarskich, lecz tu tradycyjnie nie liczymy na zbyt wiele). Eliminacje do najważniejszego startu czterolecia – czyli olimpiady, dopiero za rok, za rok również odbędą się mistrzostwa świata. Jest więc czas na treningi i działania na nieco zwolnionych obrotach, jest czas na leczenie nieprawdopodobnie wyeksploatowanych organizmów, dla pań jest czas na macierzyńską przerwę . Dla trenerów zaś jest czas na eksperymenty.
Czyni tak bardzo wiele największych nawet gwiazd. Marit Bjoergen została mamą, Gregor Schlirenzauer po zaledwie kilku konkursach Pucharu Świata ogłosił zakończenie tegorocznych startów. O tym, że to supergwiazdy, przekonywać nikogo nie trzeba. Nie są jednak nadludźmi, potrzebują odpoczynku i uznali, że ten czas nadszedł właśnie teraz. Najprawdopodobniej podobnie jest również z naszymi wielkimi – nie ukrywa tego zresztą nasza królowa nart. Justyna Kowalczyk otwarcie mówi, że tym sezonie nie należy od niej oczekiwać wielkich zwycięstw. I nie należy również jej za to krytykować. Z pewnością bowiem wie, co mówi.
Pragnę jednak uspokoić zniecierpliwionych kibiców. Zarówno nasi sportowcy, jak i ich szkoleniowcy z pewnością wiedzą, co robią. Zrozumiałe jest, że po ostatnich kilku latach, w których odnosiliśmy największe sukcesy w całej historii polskich sportów zimowych, oczekiwania zostały rozdmuchane bardzo mocno. Ale czasami potrzeba odrobiny spokoju. Cytując znaną piosenkę – jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie. Jeśli nie w tym sezonie, to w następnych...
Leszek Masierak
fot. By Bjoertvedt (Own work) [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0) or GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons