Oznaczałoby to, że koszty przewalutowania w 90% pokryją banki udzielające tzw. kredytów frankowych i mimo ograniczenia liczby tych, którzy z przewalutowania będą mogli skorzystać poprzez metraż ich mieszkania, czy relację wartości kredytu do wartości jego zabezpieczenia, przekraczającą 80%, to według szacunków Związku Banków Polskich miałoby to kosztować wspomniane banki ponad 20 mld zł.
2. Akcje banków które miały w swoich portfelach dużo tzw. kredytów frankowych, gwałtownie zniżkowały (nawet o 20%), a bankowcy w tym w szczególności Związek Banków Polskich (ZBP), zaczęli natarczywie domagać się zmian w tej ustawie podczas prac nad nią w Senacie.
Szef senackiej komisji budżetu i finansów publicznych senator Platformy Kazimierz Kleina, natychmiast zapewnił na konferencji prasowej, że jego komisja na początku września poprawi ustawę i wróci do propozycji poselskiej (koszty przewalutowania po 50% miałyby ponieść banki i kredytobiorcy), a marszałek Senatu stwierdził, że wszyscy senatorowie Platformy będą głosowali za taką wersją ustawy.
3. Bankowcy w tym w szczególności szef ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz domagają się także od marszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej spotkań ze wszystkimi klubami parlamentarnymi i chcą straszyć posłów nie tylko skutkami finansowymi przewalutowania tzw. kredytów frankowych ale także zahamowaniem akcji kredytowej przez banki, które na tej operacji stracą najwięcej.
Pietraszkiewcz ]już wcześniej domagał się spotkania z prezydentem-elektem i jak wynikało z jego wywiadu dla TV Onet, chciał go przestraszyć idącymi w dziesiątki miliardów złotych stratami jakie w wyniku takich decyzji mają ponieść banki w Polsce.
4. Tak się jednak złożyło, że prezes Pietraszkiewicz „wystartował” z tym straszeniem skutkami przewalutowania tzw. kredytów frankowych w momencie, kiedy Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) opublikował raport o stanie węgierskiej gospodarki i finansów publicznych i wystawił rządowi tego kraju swoistą laurkę (rząd tego kraju ustawowo z dniem 1 stycznia 2015 roku zdecydował się na przewalutowanie hipotecznych kredytów walutowych po kursie z listopada 2014 roku a wiec jeszcze przed „tąpnięciem” franka).
Podkreślił wysoki wzrost gospodarczy wynoszący w roku 2014 3,6% PKB z zaznaczeniem, że podstawowym jego czynnikiem był silny wzrost popytu wewnętrznego, wyraźny spadek bezrobocia i wyjście z unijnej procedury nadmiernego deficytu.
Pozytywnie ocenił także ustawowe przewalutowanie kredytów hipotecznych we frankach, euro i jenach i stwierdził, że spadek wysokości rat tych kredytów o około 20%, spowodował nie tylko poprawę sytuacji materialnej rodzin, które takie kredyty zaciągnęły, odsunięcie od nich widma utraty m mieszkań, na które te kredyty zostały zaciągnięte ale także jest to korzystne z makroekonomicznego punktu widzenia, ponieważ poważnie stymuluje to popyt wewnętrzny.
5. Straty na przewalutowaniu prawie w całości poniosły na Węgrzech banki, w Polsce jeżeli nie teraz, to po październikowych wyborach też tak będzie, bo przecież to instytucje najbardziej dochodowe, a w ostatnich latach mimo kryzysu, ich zysk netto nie spada poniżej granicy 17 mld zł rocznie.
Natarczywość bankowców w tej sprawie, wywołuje tylko jeszcze większą determinację posłów, którzy coraz wyraźniej widzą, że banki świadomie wciągały swoich klientów w pułapkę, sprzedając im toksyczne instrumenty w postaci tzw. kredytów frankowych.
Przychodzi teraz czas zapłaty za tę bezwzględność banków w stosunku do swoich klientów (oferujący te kredyty, teraz już byli pracownicy banków mówią, że hale sprzedaży kredytów frankowych w swoim slangu nazywali rzeźnią).
Zbigniew Kuźmiuk, poseł PiS