Bo szczerość w naszym klubie to norma
Wykonałam 50 proc. obietnic – ogłosiła doktor Ewa na swoim ostatnim wystąpieniu z okazji półrocza premierowania. Co prawda, po pół roku nikt z dotychczasowych premierów nie podsumowywał swoich rządów, ale cóż – mamy wybory. Trzeba pomóc Bronisławowi.
Doktor Ewa swoim szczerym wyznaniem niewątpliwie uratowała prezydenckie notowania. Bo przecież różne rzeczy możemy o niej powiedzieć, ale jednego jej nie odbierzemy – szczerość ma wypisaną na twarzy. Chciałoby się przytoczyć klasyka: bo szczerość w naszym klubie to norma.
Tak jak pięć lat temu, gdy na miejscu katastrofy w Smoleńsku szczerze przekonywała nas, że ziemia przekopywana jest na metr w poszukiwaniu szczątków ofiar. Jak wysoko ocenia pracę i zaangażowanie Rosjan. I co najważniejsze – ona to wszystko widziała. I pamiętam te łzy! Jak ona nas przekonywała!
Oczywiście, szybko okazało się, że jest inaczej, a doktor Ewy tam nie było. Ale co tam. W następnych wyborach ludzie i tak ją wybrali. Tak jak wcześniej wybrali Bronisława (jeszcze wtedy z wąsem). Ten sam Bronisław w poprzedniej kampanii prezydenckiej też mówił – oczywiście szczerze – że nie ma potrzeby wydłużania wieku emerytalnego, a potem wydłużenie to nie tylko poparł, ale nawet podpisał.
A my i tak go wybierzemy. I doktor Ewę też wybierzemy. I Grzesia Schetynę, który dzisiaj domaga się międzynarodowego śledztwa w sprawie katastrofy, też wybierzemy. Bo szczerość drodzy państwo w tym klubie – to norma.
Marek Lewandowski