Hańba PRL i sumienie Polski

„Internacjonalistyczna” agresja na Czechosłowację to jedyna w dziejach bloku komunistycznego interwencja dowodzonego przez Sowietów sojuszu kilku państw przeciwko niepokornemu sąsiadowi (zarówno w Niemczech Wschodnich w 1953 r., jak i na Węgrzech trzy lata później wystąpienia miejscowej ludności pacyfikowała własnymi siłami Armia Czerwona). Bezprecedensowy w historii Polski był także udział w agresji wojsk PRL. Pierwszy raz w dziejach państwa polskiego jego armia uczestniczyła w niesprowokowanym i niczym nieusprawiedliwionym ataku na inny kraj.

Można to porównać tylko do tłumienia antyfrancuskiej rewolty na Haiti przez Legiony Polskie na przełomie XVIII i XIX, czy też udziału wojsk Księstwa Warszawskiego w pacyfikacji Hiszpanii w 1808 r. Jednak o ile był to swoisty haracz złożony przez Polaków Bonapartemu, roztaczającemu wizje odzyskania niepodległości Polski, o tyle udział w zdławieniu antysowieckiego zrywu Czechów i Słowaków był aktem podjętym wbrew interesowi narodowemu i racji stanu Rzeczypospolitej, przyczyniającym się do utrwalenia i pogłębienia jej zniewolenia przez Związek Sowiecki.

Praska wiosna


Okupacja Czechosłowacji stanowiła dramatyczny finał długotrwałego fermentu, który narastał nad Wełtawą od kilku lat. Brak wyraźnych przejawów politycznej odwilży, widocznych u sąsiadów po XX zjeździe KPZR i referacie Nikity Chruszczowa, zdominowanie władz miejscowej partii komunistycznej przez stalinowców, centralistyczny kurs, dyskryminujący Słowaków, wreszcie pogłębiający się kryzys gospodarczy, doprowadziły w połowie 1967 r. do pierwszych protestów. Z krytyką polityki władz wystąpili wówczas literaci i dziennikarze, a jesienią na ulice Pragi wyszli studenci.

Represje zarządzone przez ówczesnego genseka Komunistycznej Partii Czechosłowacji Antonina Novotnego – wyrzucanie z pracy niepokornych intelektualistów, poddanie prasy ścisłej kontroli rządu, brutalne tłumienie demonstracji studenckich -  stały się zapalnikiem, który spowodował gwałtowny wybuch społecznego niezadowolenia, wyrażającego się w powszechnym żądaniu zmian personalnych we władzach i gruntownej reformy ich polityki. Osamotniony Novotny (Breżniew, budujący dopiero swą pozycję po obaleniu Chruszczowa, zapowiedział mu początkowo, iż póki co musi poradzić sobie sam lub odejść) – skapitulował, a 5 stycznia 1968 r. na czele partii stanął Aleksander Dubczek, cieszący się opinią reformatora. To zapoczątkowało prawdziwą lawinę zmian politycznych: prezydentem państwa został popularny w społeczeństwie bohater II wojny światowej gen. Ludwik Swoboda (w kampanii wrześniowej walczył w szeregach armii polskiej!); premierem Oldrich Czernik, wicepremierem Ota Szik – zdeklarowani zwolennicy pożenienia zasad ekonomii rynkowej z gospodarką socjalistyczną, oparcia jej na samorządzie pracowniczym oraz wprowadzenia liberalizacji w polityce wewnętrznej; ograniczono partyjną kontrolę nad życiem gospodarczym i społecznym; zniesiono cenzurę i otwarto granice; rehabilitowano ofiary stalinizmu. Nowy porządek partyjni reformatorzy określali mianem „socjalizmu z ludzką twarzą”.

Jednak wielu dysydentów chciało iść dalej - ku pełnej demokracji i niepodległości z opuszczeniem Układu Warszawskiego włącznie. Wzbudziło to popłoch i wściekłość Kremla, który po próbach wywarcia presji politycznej postanowił pod szyldem „internacjonalistycznej pomocy” i „walki z kontrrewolucją” zbrojnie spacyfikować Czechosłowację. Udział w Operacji „Dunaj”, która rozpoczęła się w nocy z 20 na 21 sierpnia  1968 r., wzięły obok Armii Czerwonej wojska polskie, węgierskie, bułgarskie i NRD - państw, których kierownictwa obawiały się, iż czechosłowackie przemiany mogą zagrozić również ich przywództwu.  

Przemysław Waingertner, autor to historyk, profesor Uniwersytetu Łódzkiego

Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (34/2014)