Jeszcze nie umilkły echa afery, gdy okazało się, że za Ewą Kopacz lata pusty rządowy samolot, a pani premier znów musi tłumaczyć się z marnotrawienia państwowych pieniędzy. Okazuje się bowiem, że gdy w ramach akcji "Kolej na Ewę" premier korzysta z kolei, to w ślad za nią podąża łańcuszek limuzyn.
"Trzy luksusowe bmw, dwa eleganckie audi, cztery mercedesy, nieoznakowane samochody policji, dziesiątki funkcjonariuszy BOR i lokalne władze postawione na nogi – tak premier Ewa Kopacz jedzie pociągiem w Polskę. Problem w tym, że gdy już dojeżdża na miejsce, na dworcu nie czeka na nią żaden mieszkaniec. Tak było w Iławie…" - opisuje podróże Ewy Kopacz gazeta "Fakt".
Dziennikarze zwracają również uwagę, że każdy taki wyjazd do olbrzymie przedsięwzięcie dla administracji państwowej, a co za tym idzie równie kosztowne.
W ramach akcji „Kolej na Ewę” premier z Nidzicy wróciła… rządowym samochodem.